• żaba

    Skoro na manifestacjach KOD-u mogą przemawiać: Petru, Schetyna, Lis i paru innych, to wolno również ks. Międlarowi wygłaszać kazanie do członków ONR. Miejscowemu biskupowi może się to nie podobać, i może odpowiednio reagować. Prawo ingerencji nie przysługuje jednak Celińskiemu, który nie piastuje żadnej funkcji kościelnej. Jego obowiązuje przestrzeganie zasad demokracji. Albo jest w Polsce demokracja albo jej nie ma. Czy jest tylko dla swoich? Panie Celiński, władze PRL również chciały demokracji („demokracji socjalistycznej”) dla swoich zwolenników, ale już dla przeciwników nie. Nawiązuje pan do tamtych czasów, jak widać. W młodości się to panu nie podobało, ale na stare lata owszem tak. Zakazać księżom wypowiadania się na tematy polityczne. Komuniści z PZPR myśleli bardzo podobnie. To, co stało się z polskimi mediami po 1989 roku, obciąża nie tylko mnie, ale i pewne środowisko czy też pokolenie. Wykazaliśmy się straszną naiwnością…. Myśleliśmy: „no, może w jakimś momencie trzeba będzie zrobić krok w tył, ale potem będą od razu dwa kroki do przodu”….

    Przez długie lata dziennikarze żyli pod kloszem: osiągali z roku na rok lepsze dochody, wchodzili w najnowsze wynalazki społeczeństwa kapitalistycznego, czyli w to, co można było dostać za dodatkową opłatą, która przy rosnących zarobkach nie była aż taka straszna. Mam na myśli m.in. prywatne szkoły czy służbę zdrowia. Wszystkie tego typu udogodnienia sprawiały, że coraz bardziej izolowaliśmy się od problemów zwykłych ludzi….

    Pozwolę się jeszcze zdystansować od mojego środowiska, choć może nie wypada: w licznych dyskusjach w ramach tego wąskiego życia towarzyskiego próbowałem na różne rzeczy koleżanki i kolegów uczulać. W odpowiedzi na moje uwagi i wątpliwości słyszałem, że żyjemy w najlepszym z możliwych systemów, że tylko nieudacznicy nie dają sobie w nim rady, a socjal w Polsce może i jest słaby, ale trzeba wziąć pod uwagę, że jesteśmy jeszcze biednym państwem. Poczekajmy – mówiono – za chwilę klasa średnia się wzbogaci, a jak się to stanie, to po prostu rzuci te pieniądze biednym i nastanie powszechna szczęśliwość. Na razie zaś zaciśnijmy zęby, bo jeszcze trochę, jeszcze do Unii, jeszcze kolejna transza pieniędzy z Brukseli… Z uporem maniaka podkreślam potrzebę istnienia w naszym kraju mediów na dobrym poziomie. Niestety, jakie mamy media to każdy widzi. Zachęcam wszystkich, którzy jeszcze tego nie zrobili, do zapoznania się z niedawnym wywiadem z Jackiem Rakowieckim, współtwórca polskich mediów po 1989 r.. Wywiad ukazał się początkowo na stronie internetowej KRYTYKI POLITYCZNEJ a potem również POLITYKI.

    Oto kilka fragmentów:

    PYTANIE: Ciekawi mnie, czy czujesz się przegrany jako współtwórca polskich mediów po 1989 roku. Miało być lepiej – jak mówisz – bardziej merytorycznie, a wyszło brukowo.

    To, co stało się z polskimi mediami po 1989 roku, obciąża nie tylko mnie, ale i pewne środowisko czy też pokolenie. Wykazaliśmy się straszną naiwnością…. Myśleliśmy: „no, może w jakimś momencie trzeba będzie zrobić krok w tył, ale potem będą od razu dwa kroki do przodu”….

    Przez długie lata dziennikarze żyli pod kloszem: osiągali z roku na rok lepsze dochody, wchodzili w najnowsze wynalazki społeczeństwa kapitalistycznego, czyli w to, co można było dostać za dodatkową opłatą, która przy rosnących zarobkach nie była aż taka straszna. Mam na myśli m.in. prywatne szkoły czy służbę zdrowia. Wszystkie tego typu udogodnienia sprawiały, że coraz bardziej izolowaliśmy się od problemów zwykłych ludzi….

    Pozwolę się jeszcze zdystansować od mojego środowiska, choć może nie wypada: w licznych dyskusjach w ramach tego wąskiego życia towarzyskiego próbowałem na różne rzeczy koleżanki i kolegów uczulać. W odpowiedzi na moje uwagi i wątpliwości słyszałem, że żyjemy w najlepszym z możliwych systemów, że tylko nieudacznicy nie dają sobie w nim rady, a socjal w Polsce może i jest słaby, ale trzeba wziąć pod uwagę, że jesteśmy jeszcze biednym państwem. Poczekajmy – mówiono – za chwilę klasa średnia się wzbogaci, a jak się to stanie, to po prostu rzuci te pieniądze biednym i nastanie powszechna szczęśliwość. Na razie zaś zaciśnijmy zęby, bo jeszcze trochę, jeszcze do Unii, jeszcze kolejna transza pieniędzy z Brukseli…

    Oczywiście upraszczam, ale pamiętam takie rozmowy. Ich ton zaczął się zmieniać dopiero po wybuchu kryzysu w 2008 roku. Ale i tak nie w przypadku wszystkich. Mam takich kolegów, znane dziennikarskie nazwiska, którzy zatrzymali się w czasach Dickensa. Dickensa! Twierdzą na przykład, że kultura nie powinna być dotowana przez państwo, bo dobra kultura obroni się sama. Mnie to przeraża….

    PYTANIE: Niektórzy mówią, że z dziennikarzami i mediami jest jak z żabą, która wskoczyła do garnka, gdy woda była jeszcze chłodna, a kiedy ktoś podpalił pod nim ogień, zbyt późno zauważyła, że pływa we wrzątku. Jesteśmy ugotowani?

    Problem nie polega na tym, że żaba jest ugotowana, tylko na tym, że ona twierdzi, że nie jest. Czyli uważa, że jest kimś zupełnie innym, niż mówi rzeczywistość. To jest najbardziej tragiczne. Ale to w sumie normalne, bo życie w schizofrenii jest jedną z najbardziej charakterystycznych polskich cech….

    Oczywiście upraszczam, ale pamiętam takie rozmowy. Ich ton zaczął się zmieniać dopiero po wybuchu kryzysu w 2008 roku. Ale i tak nie w przypadku wszystkich. Mam takich kolegów, znane dziennikarskie nazwiska, którzy zatrzymali się w czasach Dickensa. Dickensa! Twierdzą na przykład, że kultura nie powinna być dotowana przez państwo, bo dobra kultura obroni się sama. Mnie to przeraża….


  • Commentaires

    Aucun commentaire pour le moment

    Suivre le flux RSS des commentaires


    Ajouter un commentaire

    Nom / Pseudo :

    E-mail (facultatif) :

    Site Web (facultatif) :

    Commentaire :